Nigdy za nimi jakoś nie przepadałam, zawsze wydawały mi się za słodkie, ale w tym roku postanowiłam je smażyć z czystej ciekawości. Smakują dużo lepiej niż te z cukierni a dlaczego? Bo nie zawierają tyle cukru, no i sami możemy zdecydować czy jemy z lukrem czy bez :)
Składniki na 30 sztuk
– 4 jajka
– 200 g mąki
– szklanka wody
– pół kostki masła
Masło rozpuszczamy z wodą w garnku i doprowadzamy do wrzenia. W tym momencie dodajemy mąkę i ściągamy z ognia. Mieszamy i zostawiamy do ostudzenia. Po wystygnięciu dodajemy kolejno jajka. Jeśli ciasto będzie zbyt gęste można dodać wody. Nakładamy je do szprycy i robimy kółka na papierze do pieczenia. Wycinamy tak jak na zdjęciu i wrzucamy na gorący olej ( ja wymieszałam olej ze smalcem, chociaż fanką zapachu smalcu nie jestem ). Papierek odklei się od ciasta po jakiejś minucie. Pieczemy na złoty kolor – około 2 min na każdą stronę.
Do lukrowania użyłam 100 g cukru pudru, 3 łyżek ciepłej wody i 2 łyżek soku z cytryny :)
p.s. wyszło ich około 40, ale 15 zniknęło prawie od razu po przyjściu największego pożeracza słodkości – mojego brata! :)